Luna napiła się wody ze źródła.
-Mistrz by nam nie wybaczył... - wymamrotała kręcąc głową Luna.
-Mistrza tu nie ma! Nie znajdzie nas! Zrozum to! Nie może nam nic zrobić! - mówiłam patrząc na ducha.
-Ale i tak nie powinniśmy...Powinniśmy wrócić.
-Ale nie wrócimy.A jak ty chcesz to idź. - wskazałam na wyjście. - Nikt cię tu nie trzyma - dodałam i wybiegłam zostawiając Lunę.