Wszedłem. Usiadłem. Nad sobą usłyszałem szum skrzydłeł, nie odwróciłem się jednak. Przede mną wylądował Król Orłów. Spojrzałem na niego z irytacją.
-Podaj mi łapę. - Orzeł wyciągnął do mnie skrzydło. Kiedy nie zareagowałem, warknął: -Już.
Z ociąganiem i nieufnością podałem prawą łapę Ptakowi.
-Lewą. - Król Orłów spojrzał na mnie ostro. Zacisnąłem zęby i położyłem lewą łapę na skrzydle Orła. Król Orłów nagłym ruchem wbił mi w łapę igłę trzymaną w dziobie. Krzyknąłem i wyrwałem łapę. Nagle zacząłem się zmieniać.